Dziś jest r.




Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj,
bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję.
(Ps 25, 4)








Rozmiar: 587 bajtów Zapoznaj się ze zbiorami poezji w księgarni "Tolle et lege" Rozmiar: 587 bajtów




M. J. Kononowicz



"Nie wódź nas na pokuszenie"   "Spowiedź"   "Etiudy z Wielkiego Tygodnia"   "Etiudy z Wielkiego Tygodnia"   "Łasce na przeciw"



"Nie wódź nas na pokuszenie"

I jest z nami Twoja samotność, Chrystusie,
Jak pełnia księżyca nad martwymi kraterami -
Czterdzieści dni w pragnieniu i pokusie,
Póki ramiona Twe do Krzyża nie dojrzały...

Gdy nam wargi zapłoną pragnieniem,
Gdy pokusa tryśnie nam kryształem -
Wtedy, Panie, nie wódź nas na pokuszenie,
Ale zbaw nas ode złego. Amen

Do góry


"Spowiedź"

Ogłuszony - chodzisz i nie słyszysz,
Oślepiony - ciało drzesz na cierniach.

Szukasz braci wśród tysiąca twarzy... -
Odczytujesz siebie tysiąc razy,
Tysiąc razy z grymasem na ustach.
Imionami nawołujesz, krzyczysz...-
Tropisz siebie, chowasz się przed sobą,
Z nóg otrząsasz monstrualnie cienie -
Rozpacz w tobie - a nie poza tobą:
Nie uciekniesz przed własnym sumieniem.

Za tą kratką siedzi kruchy człowiek,
Mówisz: "Ojcze..." i fala się zrywa:
Pychą z serca, łzą żalu spod powiek -
Wschodzi miłość: pokorna i tkliwa...

Już nie szukasz nikogo, nie wzywasz.
Powróciłeś. Odnalazłeś Pana.


Do góry



"Etiudy z Wielkiego Tygodnia"
Stopy - stopy - piachy - kamień
Nie prostujesz ramion, bo krzyż...
W górę - w dół - słonecznym żarem:
Stopy,
Błękit,
Kamienie,
Żwir,
Czoło zdarte broczy we krwi -
Znów do piersi przypadła ziemia -
Tęcza w kroplach potu znad brwi
I kamienie o twarz, kamienie...

Idziesz, Panie, płonący strzęp,
Ponad Tobą sztandar błękitny...

Krzyż i lazur - kamienie zbocze -
Ziemia pełnią na twarz upadła,
Ryżym piachem sypnęła w oczy,
Ostrym żwirem czoło rozdarła...

Wokół pluskot tysiąca stóp,
Poświst przekleństw i szumu rozgwaru...

Wokół pluskot miliarda stóp
Tych, co przeszli, i tych co przejdą,
Tych, co znowu wiodą Cię w grób.


Do góry



"Etiudy z Wielkiego Tygodnia"

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus,
Co dnia tysiące braci mijamy w pośpiechu -
Wśród nich i Ciebie, Jezu nierozpoznawany,
Który dźwigasz na barkach ciężar naszych grzechów.

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
Zbyt ciężko Cię rozpoznać i ciężko uwierzyć,
żeś zawsze jest kaleką, starcem lub nędzarzem
uporczywym, natrętnym i tragicznie biednym.

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
Rozprawiamy o Tobie uczenie i tkliwie:
Słyszysz nas i - z nadzieją krzyżem przejście grodząc-
Prosisz o cyrenejską przysługę i... milkniesz.

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
Wstępujemy do świątyń, by ujrzeć Cię w Hostii,
Aby móc Cię poznać w bliźnich, co mijają,
By wykupić się z trudnej ofiary: z miłości


Do góry


Łasce na przeciw
Pomyśl, bracie: może być tak,
że raz tylko i nigdy więcej
przejdzie obok i da ci znak
Chrystus żywy z krzyżem na ręce.

Choćbyś trądem zwarzoną miał krew,
krzykiem: chcę, zatrzymasz Go. Stanie.
Wtedy, bracie, jak ogień z drew
buchnie w tobie miłość bez granic...

Pomyśl, bracie: może być też,
że raz tylko będzie cię mijał -
przejdziesz obok i pójdziesz pod wiatr,
byle dalej Światła i Krzyża.

Że zębami rozgryziesz krzyk,
który mogłeś tylko ty wyzwolić -
wtedy, bracie, już nigdy i nikt,
nawet Chrystus... bez twej woli...



Do góry


M. J. Kononowicz


Strona główna

Wiersze


Do góry



© 2001 - 2010 @  |