Dziś jest r.




Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj,
bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję.
(Ps 25, 4)




Ksišżki






Doświadczysz dużo pociechy wewnętrznej, jeżeli wielkodusznie przyjmiesz upokorzenia.



           Jak to możliwe, ze właśnie upokorzenie daje pociechę? Czy nasze codzienne doświadczenie nie jest odwrotne, czy upokorzenie nie zostawia w nas głębokiego zranienia duszy i goryczy serca? Tak jest bez wiary. Na ile wiara jednoczy nas z Jezusem upokorzonym, na tyle nasze serce staje się wielkoduszne. Samo upokorzenie prowadzi do samotności, ale przez wiarę idzie dalej, a mianowicie do Serca Jezusa. Tam znajdziemy wewnętrzną pociechę i słodycz, której nie da się opisać słowami.
          Najpóźniej w tym miejscu rozważań staje się zrozumiałe, dlaczego większość ludzi nie pojmuje pokory, dlaczego wielu uważa, że jest ona słabością lub czymś chorobliwym. To niewłaściwe patrzenie na pokorę pochodzi z braku wiary, jest znakiem braku dojrzałości chrześcijańskiej, wskazówką, że ktoś nie ma doświadczenia życia nadprzyrodzonego, doświadczenia Ewangelią.
          
           Czy staram się sytuacje upokarzające przeżyć do końca w duchu wiary?



Do góry



© 2001 - 2012 @  |