Dziś jest r.




Upokorzenie jest bardzo ciężkie dla tego, kto nie chce pamiętać o swej nicości.



           Również człowiek pragnący postępu duchowego ma trudności z upokorzeniem. To nic złego. Upokorzenie musi boleć, ponieważ zdrowy człowiek dba o swój honor. Można jednak na upokorzenie patrzeć nie tylko negatywnie. Kryje się w nim więcej dobrego, niż złego. Trzeba uczyć się korzystać z upokorzenia, a wówczas nie będzie już trzeba z nim walczyć.
           Przez upokorzenie można uczyć się spojrzenia na własną rzeczywistość bez udawania. Zwykle nieświadomie pokazujemy innym coraz to inny obraz siebie samego, który nie odpowiada rzeczywistości. Nieświadomie zaczynamy wierzyć, że jesteśmy lepsi i broń Boże, jeśli ktoś to zakwestionuje. Kto jednak ćwiczy się w sztuce dobrego korzystania z upokorzenia, ćwiczy się także w życiu prawdą. Nawet jeśli samo upokorzenie zawiera przesadę lub niesprawiedliwość, może być przydatne, by lepiej żyć w prawdzie. Jest to podobne do gimnastyki: same ćwiczenia także wyglądają przesadnie. W ciągu dnia pewne ruchy ćwiczone podczas gimnastyki nie są już potrzebne, a jednak wykonuje się skłony i skręty, aby mieć przez cały dzień lepszą kondycję fizyczną i lepsze krążenie krwi. Podobnie można też - przez spojrzenie na własne braki i słabości - korzystać z nieprzyjemności i przesadnego upokorzenia dla lepszego "funkcjonowania" życia duchowego.
          
           Czy umiem wykorzystać niesprawiedliwość dla pogłębienia mojego życia duchowego?


Do góry



© 2001 - 2012 @  |